Historia Joanny Gryzik to historia ubogiej, śląskiej dziewczynki która wręcz niewiarygodnym zrządzeniem losu, została dziedziczką ogromnego majątku a także hrabiną.
Joanna Gryzik przyszła na świat w 1842 roku, w ubogiej rodzinie. Ojciec pracował w hucie cynku należącej do największego, śląskiego przedsiębiorcy Karola Goduli (Carl Godulla) – zwanego „królem cynku”. Matka Joanny dorabiała gdzie mogła. Niecałe 3 lata później (24 stycznia 1845) matka Joasi urodziła drugą córkę – Karolinę (Caroline). Zaledwie kilka tygodni później (11 marca 1845) nieoczekiwanie zmarł ojciec dziewczynek pozostawiając wdowę z dwójką małych dzieci bez źródła utrzymania.
Zapewne trudna sytuacja finansowa sprawiła, że matka Joasi ponownie wyszła za mąż, tym razem za Stephana Schieronia.
Nowy związek małżeński nie należał podobno do udanych. Nowy mąż nadużywał alkoholu i znęcał się nad matką dziewczynek. 26 marca 1846 roku Antonia owdowiała ponownie.
Zaledwie 3 miesiące później wyszła za mąż po raz trzeci, tym razem za Josepha Bonka, z którym miała jeszcze trójkę dzieci (2 córki i syna). Mówi się, że jej trzeci mąż nie zgodził się aby „wniosła” do małżeństwa dwójkę małych dzieci, twierdząc że nie będzie ich utrzymywał. Antonia mogła zabrać do nowego małżeństwa tylko jedną z dziewczynek.
Zadecydowała, że starszą Joasię odda pod opiekę swojej dobrej znajomej – Emilii Lukas, będącej gospodynią w domu Goduli.
Karol Godula (Carl Godulla), najbogatszy człowiek na Śląsku i jeden z najbogatszych w ówczesnej Europie, wizjoner, pracoholik, dziwak, samotnik, schorowany i oszpecony starzec, stroniący od ludzi i podobno nie lubiący dzieci, pomimo to zezwolił Emilii Lukas na przyjęcie do swego domu czteroletniej Joasi.
Raczej nigdy nie dowiemy się tak naprawdę, co przemówiło za tym, że ten dziwak i „stary, zgorzkniały piernik” zaakceptował w swoim domu obecność dziecka. Czteroletnia Joasia była grzecznym ale bardzo ruchliwym dzieckiem. Lubiła biegać wokół willi Goduli i chodzić na małą łączkę położoną za domem. Tam też podobno pewnego dnia nazbierała bukiet polnych kwiatów i przybiegła z nimi do gabinetu Goduli. Mała Joasia miała podejść do niego nie okazując strachu czy respektu i wręczając mu bukiet powiedzieć: ” to dla wos panie Godula, bo jo wos kochom”.
Zarówno gest, jak i bezpośredniość dziewczynki wzbudziła sympatię starszego pana. Postanowił odmienić jej los. Chciał zapewnić jej przyszłość inną od roli służącej w posiadłości, do której była przygotowywana przez opiekunki. Zauważając ponadprzeciętną rezolutność i inteligencję Joasi, zdecydował się opłacić dla niej prywatnego nauczyciela.
Karol Godula nigdy nie założył rodziny i z nikim się nie związał. Kiedy w lipcu 1848 roku z Wrocławia, gdzie wyjechał na leczenie kamicy nerkowej, przyszła wiadomość o jego śmierci, wszyscy zastanawiali się, komu przypadnie ogromny majątek. Chętnych było wielu, wśród nich siostrzeńcy Goduli, którym ku zaskoczeniu zapisał zaledwie po 200 tysięcy talarów, co w obliczu całej fortuny było kwotą symboliczną.
Zgodnie z testamentem fortuna, uznawana za jedną z największych na Śląsku, przypadła w całości 6-letniej wówczas Joasi Gryzik. Na jej opiekunów Godula wyznaczył swoich najbliższych współpracowników. Przede wszystkim dobrego przyjaciela i adwokata Maksymiliana Schefflera. Ten zdecydował się umieścić dziewczynkę w klasztorze urszulanek we Wrocławiu, gdzie kontynuowała naukę. Pozostali spadkobiercy próbowali obalić testament i pozbyć się niewygodnego dziecka. W wieku 16 lat (otrzymawszy staranne wykształcenie) opuściła klasztor i zamieszkała w domu Schefflera.
Joanna uwielbiała wizyty w teatrze i operze. Chodziła tam dwa razy w tygodniu. Podczas jednego z teatralnych spektakli poznała 27-letniego (starszego od niej o 11 lat) hrabiego Hansa Ulricha Schaffgotscha, wprawdzie niezbyt bogatego, za to pochodzącego z bardzo znanego i szanowanego rodu. Podobno zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia.
Jedynym problemem stało się niskie pochodzenie Joanny. Jednak tak dawniej jak i dzisiaj, światem rządzi wciąż ta sama reguła: kto ma wystarczającą ilość pieniędzy ten może kupić (prawie) wszystko. I tak też było. Opiekun Joanny Maksymilian Scheffler rozpoczął starania o uzyskanie dla niej tytułu szlacheckiego, co po zapłaceniu (królowi pruskiemu) dużej sumy pieniędzy zakończyło się sukcesem.
Z rąk króla pruskiego Fryderyka Wilhelma IV otrzymała tytuł szlachecki i nazwisko Gryzik von Schomberg-Godulla. Od tego momentu nic już nie stało na przeszkodzie aby mogli się pobrać.
15 listopada 1858 roku, 16-letnia hrabina Joanna Gryzik von Schomberg-Godulla poślubiła 27-letniego Reichsgrafa Hansa Ulricha Schaffgotscha.
Nadano jej też niezwykły herb, w którym znalazła się kupla (symbol górniczy) oraz barwy Górnego Śląska – niebieski i złoto.
Joannę uznano za zdolną do rozporządzania odziedziczonym po Karolu Goduli majątkiem, dopiero w 1865 roku. Jak się okazało, kobieta świetnie zarządzała powierzoną jej fortuną. Należące do niej kopalnie przynosiły spore zyski. Joanna słynęła z działalności charytatywnej i licznych fundacji. Z jej inicjatywy zbudowano kilkanaście kościołów na Śląsku, wiele szkół, a także liczne szpitale. W latach 1903–1908 ufundowała Klasztor Ojców Franciszkanów w Ligocie-Panewnikach. Działa on do dziś.
Źródła: ciekawostkihistoryczne.pl, opowiecie.info, kopice.org